Grecy mają drobną wojenkę domową i to o co!
Policjant zabił piętnastolatka anarchistę który w grupie sobie podobnych próbował zaatakować policjantów.
Sprawa niedopuszczalna, policjanci ośmielili się bronić, fakt, mógł być lepszym strzelcem, postrzelić małolata w nogi. Niestety stało się inaczej, stało się najgorsze, nieodwracalne.
Teraz młodzi Grecy w miastach używając kamieni i butelek z benzyną palą prywatne samochody, wybijają okna, podpalają sklepy i walczą z policjantami już od kilku dni.
Czy tak jest tylko w Grecji, nie. Takie rozróby są znane na świecie, nie ominęły i nas.
Całe szczęście u nas trwało to krótko, nie aż tak agresywnie, skala zajść też była znacznie mniejsza.
Może nie byłoby to aż tak dziwne gdyby nie zupełnie inne podejście młodzieży i dorosłych do zabicia ich koleżanki czy kolegi, ludzi przyzwoitych, rokujących jakieś nadzieje na przyszłość, przez jakiegoś bandziora.
W tym drugim wypadku są urządzane Boże się pożal jakieś dziadowskie marsze.
Dlaczego ci co mają pilnować porządku są atakowani, a element przestępczy jest błagany na kolanach przez młodych debili o łaskę?
Czy nie byłoby znacznie skuteczniej roznieść w pył środowiska bandyckie, zamiast palić samochody i wybijać sklepikarzom witryny sklepowe, czy siać popłoch wśród normalnych przechodni? Ale nie, oni wolą atakować niewinnych i tych co ich chronią przed przestępczością.
Kto tym młodym ludziom robi wodę z mózgu organizując takie spektakle?
Ale bandziory muszą mieć ubaw!
3 komentarze:
to racja
pozdrawiam i dzięki za odwiedzinki
dodałam Twój blog do linków
Zbłądziłam tu za Donka .Temat ciekawy.Pozdrawiam
Prześlij komentarz