Kostka brukowa, polbruk, to przykład powiązań, uzależnień i tak zwanej „dobrej” gospodarki prowadzonej przez samorządy podobno dbające o pieniądze społeczne.
Od początku lat dziewięćdziesiątych w miastach i miasteczkach z wielkim zaangażowaniem władze przystąpiły do układania tych betonowych kosteczek.
Nie wiem jak sprawa wygląda na terenie całej Polski, ale w województwie Warmińsko–Mazurski
robota aż paliła się w rękach.
Wymieniano chodniki z płytek chodnikowych na kostkę brukową, nie ważne, czy chodnik był zniszczony czy nie, czy może wystarczyło przełożyć płytki.
Widziałem jak chodniki równe jak stół rozbierano, płytki na wysypisko i kładziono polbruk.
Taki sam los w wielu miejscach spotkał trylinkę.
Położono też nowe ścieżki rowerowe często szerokości kilku dobrych metrów bywało, że i do
nikąd, nikt z nich nie korzysta. Obecnie smętnie są poprzerastane trawą, przyroda pewnie sobie z nimi poradzi.
Ciekawe, że przez lata brakowało pieniędzy na remont chodników, parkingów, a tu raptem jak spod ziemi znalazły się fundusze na zakup kostki.
W gminach były ważniejsze wydatki, brak dróg dojazdowych do wielu miejscowości, remonty budynków, inwestycje, szkoły. A jednak wydano olbrzymie pieniądze na bezdurno.
Jaka siła sprawcza była tak potężna, że radni zadecydowali o takim, a nie innym wydatkowaniu pieniędzy gminnych, miejskich?!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz