czwartek, 30 kwietnia 2009

Jaki to kraj?

Gdzie prawie każdy obywatel jest dumny z tego, że łamie prawo.
Gdzie w środkach komunikacyjnych kobieta w ciąży stoi, a młody chamek siedzi, tak samo ze staruszkami – młodym chamom wszak wszystko się należy.
Gdzie język ojczysty zanika na korzyść naleciałości typu: biznesmen, developer, OK, menadżer i tp. Wprowadza się obyczaje obce nam kulturowo, Walentynki, Halloween, wycie typu łał – co ochoczo wprowadzają nasze wspaniałości telewizyjne, wyjąc jak pastuch amerykański pędzący krowy, przodują w tym paniusie prowadzące programy tv, jedna spasiona druga normalnej tuszy. No i ta wysoka kultura w wykonaniu niejakiego Kubusia Wiejskiego! Ponadto ten bełkot: na dzień dzisiejszy, oddał skok, oddał strzał, dobra zamiast dobrze, można by tak prawie bez końca. Zresztą młodym do komunikacji wystarczy kilka wulgarnych słów, posługiwanie się językiem ojczystym przerasta ich możliwości intelektualne.
Gdzie śmieci wywozi się do lasu, zatapia w rzekach i jeziorach, psy wiąże się do drzew w lesie – już się znudziły, niech tam zdychają z głodu.
Gdzie rodzima kultura wiejska, stroje, muzyka poszły w niepamięć, zaczyna się wprowadzać gospel
ale będzie wesoło w kościołach!
Gdzie podobno religijny naród wycina sąsiadowi świerczek z żywopłotu żeby sobie ustroić choinkę na Boże Narodzenie, ciekawe, śpiewa pod tym drzewkiem kolędy, opłatek przechodzi mu przez gardło?
Gdzie na salonach brylują stare komuchy, mało, są wybierani na prezydentów, posłów, senatorów, gdzie pamięć, mózgi wyborców całkiem zamieniły się w pianę?!
Gdzie do władzy doszły „elyty” spod trzepaka i chlewa, nic w tym dziwnego, swój wybiera swojego, hołota woli kogoś swojego, zdobycie wiedzy i tytułu magistra nie czyni jeszcze inteligentem, dyplom jest, lecz nos dalej chętnie by się wytarło za pomocą dwóch palców i rękawa.
I tacy to nuworysze pouczają co wypada lub nie mówić i robić!
I choć ich władze pogorszyły im warunki życia i tak będą brnąć dalej w chwalenie swoich.
Do czego można porównać te „elyty” co chcą wszystko sprywatyzować, choć w takim USA myślą o reformie służby zdrowia na wzór europejskiej.
Gdzie pracownika wykorzystuje się tak jak w epoce wczesnego kapitalizmu.
Gdzie niszczy się własne zakłady pracy, likwiduje ustawę kominową.
Gdzie różnice w zarobkach są horrendalne, jak w państwach bananowych, łapownictwo i złodziejstwo jest powszechne.
A od dawna znane jest przysłowie: „nie masz tyrana nad pana z chama”.
Cóż miałeś chamie złoty róg.........
Gdzie dba się o dobry wizerunek bandziorów, ich nazwiska są tajemnicą, a zdjęcie zamazane,
przeciwnie, poszkodowani są podani jak na tacy.
Gdzie hieny dziennikarskie pasą się na trupach ludzi poległych w wypadkach, wałkują takie tematy w nieskończoność, mało chyba przeżywają podczas tego orgazm.
Gdzie dziennikarze zamiast podawać do wiadomości prawdę, kreują ją według sobie jedynie znanych kryteriów, kto im za to płaci? Czy wywiad obcego państwa, a może „elyty”?
Było by to jeszcze do zniesienia gdyby tak zachowywała się mała część dziennikarzy, niestety jest odwrotnie, tak postępuje znamienita większość dziennikarzy.
Tak można jeszcze długo, będę wdzięczny za dopisanie następnych „gdzie”.

czwartek, 9 kwietnia 2009

A co na to Japonia?

Kryzys o zasięgu światowym, czy tak samo z nim walczą poszczególne państwa?
Polska wybrała swoistą drogę w walce z kryzysem, jedna jedyna, czyżby nasz rząd był najmądrzejszy?! Nie sądzę, nasze prawo, fiskus, na tle reszty świata wskazują, że jest to najgłupsze państwo, a obecne rządy biją pod tym względem wszystkie inne na głowę. No chyba, że jest to celowe działanie na szkodę Polski, ot taki rząd sabotażysta.
Martwimy się kryzysem w innych państwach, więc dla przykładu jak to wygląda w Japonii.
„Powalona” kryzysem na łopatki Japonia wspomaga finansowo USA, celem rozruszania własnej gospodarki wspomaga swoich obywateli zastrzykiem gotówki, każdy dorosły otrzymuje
12 000 jenów, każde dziecko 20 000 jenów, oraz na rodzinę (trójka dzieci i rodzice) 36 000 jenów
jakiej wysokości dopłaty są do innych rodzin – nie wiem.
Czyli rodzina pięcio osobowa otrzymuje 120 000 jenów – to ca 4 000 zł.
Rząd japoński wychodzi ze słusznego założenia, że te pieniądze zostaną wydane na zakupy i w efekcie wspomogą własną gospodarkę.
Każdy popełnia błędy, Japonia też się ich nie ustrzegła, kilka lat wstecz zaczęła po cenach preferencyjnych sprzedawać ziemię pod supermarkety, powstawały jak grzyby po deszczu.
Wycofano się z tej radosnej twórczości, ziemia stała się znowu droga. Mało, wprowadzono nakaz kupowanie produktów przez supermarkety u rodzimych małych wytwórców, jest to jakiś procent, ale wystarczający do utrzymania drobnej przedsiębiorczości.
Od lat marża w sklepach była ograniczona, nie wspomnę do ilu procent, bo nasi handlowcy padliby na zawał serca!
No ale o czym ja tu piszę, to państwo z tradycjami które dba o obywateli.
Swoją drogą ciekaw jestem jak to jest w Izraelu, tam kryzys nie dotarł, co nie budzi zdziwienia!
A my? Nasze lemingi w dalszym ciągu są zapatrzone w premiera piłkarza, nie przeszkadza im rozwalanie wojska, przemysłu zbrojeniowego, rosnącego bezrobocia, malejących poborów,
rozpadającej się służby zdrowia, biednej policji, ataków na IPN – co w konsekwencji doprowadzi do amnezji historycznej.
Nic to, grunt, że premier biega w krótkich majteczkach po trawce za szmacianką.