czwartek, 2 października 2008

"Sprawiedliwość"

Wiele lat wstecz, nocą z 8 na 9 stycznia 1991 roku bandzior zamordował z zimną krwią cztery osoby, tak się składa, że to byli moi wieloletni sąsiedzi, patrzyłem jak się rodzili, dorastali.

Mieszkali poprzednio w sąsiedniej wiosce, przeprowadzili się do Babińca gdzie prowadzili normalny dom, gospodarkę. Tam dopadła ich śmierć.

Po kolei ginęli od ciosów nożem, głowa rodziny Janek M. jego żona Ania, 16 letni brat Ani Grzesiek S. oraz czteroletnia córeczka państwa M.

Zboczeniec nie zauważył drugiej półtorarocznej dziewczynki w wózku, to ją uratowało przed śmiercią.

Po dokonaniu mordu podpalił zabudowania.

Zabił za dwadzieścia kilka złotych (obecnych), które był mu winny Jan M. za pomoc przy gospodarce, Janek chciał zapłacić, lecz tych pieniędzy niemiał.

Bandyta podczas przesłuchań przyznał, że dziewczynkę też by zabił, miał również takie plany co do ojca Janka M.

Podczas rozprawy był wulgarny, nie żałował popełnionego przez siebie bestialstwa.

W marcu 1992 roku usłyszał wyrok – kara śmierci. To go nie wzruszyło. Sąd ujrzał słynny gest Kozakiewicza w wykonaniu nożownika Eugeniusza M. (A powinno się pisać nazwisko z załączoną fotografią).

Nie była to pierwsza rozprawa w jego plugawym życiu, odsiedział już 12 lat, więc wyrok śmierci należał mu się jak przysłowiowa psu buda.

Sąd Apelacyjny w Warszawie wyrok podtrzymał. Jednak wyrok nie został wykonany.

Krakowscy biegli wydali opinię, że morderca „mógł w chwili popełnienia czynu mieć ograniczoną poczytalność”, nie miał – mógł!

Sąd Najwyższy opierając się na takiej opinii uchylił wyrok, przewodniczącym składu sędziowskiego był Bogusław Nizieński.

Sprawa trafia do Sądu Apelacyjnego w Warszawie, ten 24 lutego 1995 roku skazuje Eugeniusza M. na 25 lat więzienia.

Pewnie miał ciężkie dzieciństwo? Zaręczam, że zamordowani też nie mieli lekkiego, jednak potrafili zająć się pracą i stworzyć normalny dom.

Minęło już siedemnaście lat, pozostało bandziorowi jeszcze osiem lat odsiadki, obecnie ma 59 lat,
wyjdzie będzie mieć 67 lat. A może za dobre sprawowanie już wyszedł? Ilu ludzi jeszcze zamorduje? Zamorduje ojca Janka M.? Zamorduje 18 letnią obecnie jego córeczkę? Miał taki zamiar, więc czy coś go powstrzyma?

Szkoda, że nie mogą się cieszyć życiem zamordowani, najmłodsza zamordowana miałaby dopiero 21 lat, a przed nią byłoby całe życie.

I tak to w obecnym świecie życie bandyty jest wielokrotnie cenniejsze od ofiar.

Ciekawe jak długo jeszcze będziemy musieli znosić lewackie wynalazki?

Brak komentarzy: