wtorek, 6 stycznia 2009

Wywiad z 2001 roku.

Mam nawyk czytania wszystkiego co mi wpadnie do rąk, tym razem trafiło na Vivę nr 15(116) z lipca 2001 roku.

A tam wywiad z Bronisławem Geremkiem przeprowadzony przez Piotra Najsztuba.

Najsztub na początku pyta profesora Geremka gdzie profesor umieściłby kilka postaci w średniowieczu i wymienia kilka, między innymi pyta – „A Donald Tusk?”

Profesor odpowiada: „Byłby zapewne żonglerem. Żongler to znaczy artysta.”

Uff, w średniowieczu? To znaczy komediant!

Następuje cała seria pytań i następujących po nich odpowiedzi, i znowu pytanie o nasze słoneczko Peru - „Panie Profesorze, a Donald Tusk czymś Pana zaskoczył?”

„Chce pan, żebym powiedział coś niesympatycznego o polityce.”

„- Pan o wszystkich stara się mówić dobrze”

„Nie zawsze. Kiedy pana Donalda Tuska widziałem przed dwoma dniami, zobaczyliśmy się po raz pierwszy od pięciu miesięcy...”

„-Z sympatią Panowie się spotkali?”

„Spotkałem go. Nie jestem pamiętliwy. Ale pamiętam”

„-Jest Pan ponad swoje własne urazy?”

„To bym się przechwalał. Wymaga to ode mnie bardzo dużo pracy nad sobą, bo powinienem chociaż starać się wznieść ponad własne urazy”

-”Są ludzie którym Pan nie podaje ręki?”

„Chyba mi się to nie zdarzyło. Wyciągnięcie ręki w tradycji rodzaju ludzkiego było zawsze znakiem dobrych intencji:”Zobacz, nie mam broni ukrytej w ręce”.


No i patrzcie, czyżby profesor Geremek żywił taką niechęć do miłościwie nam panującego za politykę wszechobecnej miłości i grymasy uśmieszku którymi tak hojnie pan premier nas obdarza?

Profesor już nie żyje, jednak byłbym ciekaw jakie dzisiaj odpowiedzi udzieliłby na takie pytania.



Brak komentarzy: