niedziela, 9 listopada 2008

Ludzie których spotkałem 4

Kazik.


Był człowiekiem inteligentnym, delikatnym, wrażliwym. Nie zagwarantowało mu to ani miłości, ani szczęścia, trafił na kobietę która nie miała w głowie męża, dzieci, domu.

Pani Kazika gustowała jedynie w trunkach, zabawie i ciągłych zdradach. Co kilka miesięcy zakochiwała się w coraz to innym facecie, sprowadzała go do domu, wyrzucając na ten czas z domu męża, a jego garderobę z okna na pierwszym piętrze.

Kazik w tym czasie jeśli pogoda dopisywała spał w krzakach w pobliżu domu, zimą na dworcu lub w piwnicy.

Bywało, że żonusia przenosiła się do kochasia i to było dla Kazika najgorsze. Jeśli w tym samym mieście, to jeszcze pół biedy, mógł krążyć w pobliżu ukochanej.

Często jednak „zakochani” wyjeżdżali nawet na drugi koniec Polski. Jechał za nimi, zarywał pracę, spał na dworcach, pieniądze się kończyły, głodny i brudny wracał dopiero wtedy jak żonie przeszły amory, całe szczęście trwało to najwyżej kilka tygodni.

Podczas ich „wojaży” dwójką małych dzieci zajmowała się siostra i matka żony Kazika,

czy dzieci były jago? To pytanie bez odpowiedzi, nikt wtedy nawet nie słyszał o badaniach genetycznych.

Znowu w domu i znowu nerwowe oczekiwanie na następne wybryki małżonki.

Ciągła zmiana pracy – nikt nie tolerował raptownych abstynencji w firmie, drwiny kolegów, znajomych

Nie zasługiwał na takie traktowanie, był przykładnym małżonkiem, pracował, większość robót domowych leżała na jego barkach, sprzątał, gotował, prał, zajmował się dziećmi. Małżonka nie pracowała, domem też nie raczyła się zajmować, ulubionym jej zajęciem domowym było wylegiwanie się na kanapie.

Ale Kazik trwał, trwał całymi latami znosząc bez słowa skargi ciągłe upokorzenia.

Brak komentarzy: