sobota, 2 sierpnia 2008

Czy coś się zmienia?

Przypominam ten temacik z tego względu, że jeszcze obecnie na łamach różnych for internetowych są osoby walczące z dobrym imieniem dowódców Powstania Warszawskiego, w ogóle z jego celowością i wartością dla nowych pokoleń Polaków.

To najczęściej ich rodzice i dziadkowie likwidowali „bandy” AK i NSZ, więc dlaczego oni mają być inni?

Teraz to oni są beneficjentami zmian ustrojowych, fakt są najczęściej dobrze wykształceni, mieli za co się kształcić również za granicami kraju.

A ta reszta? A co ci inni obchodzą naszych rodzimych „byznesmenów” i ludzi przy korycie!

Niech sobie sami radzą, i tu warto przypomnieć słynne powiedzonko Jerzego Urbana -

rząd się sam wyżywi”.



Krótka pamięć.


Opisane wydarzenie miało miejsce 28 sierpnia 1980r. Zostałem zaproszony do domu jednego z funkcjonariuszy olsztyńskiego KW PZPR celem uzgodnienia pewnego zamówienia. W tamtym okresie prowadziłem drobny zakład rzemieślniczy, przydatny nawet bonzom PRL – owskim.

Jak się okazało trafiłem na popijawę z udziałem wysoko partyjnych z KW PZPR jak również kilku szefów wydziałów urzędu wojewódzkiego. Wspaniałomyślnie zostałem zaproszony do wspólnego stołu. Stołu jak na owe czasy bardzo obficie zaopatrzonego, były dobre wędliny, masło, dobre trunki, w tym czasie na sklepowych półkach panowały pustki, szczególnie w małych miejscowościach.

Nawiązała się rozmowa, towarzysze spytali co myślę o rozgrywających się wydarzeniach w kraju,

dyplomatycznie udałem, że słabo jestem zorientowany., zresztą ja rzemieślnik, z małego miasteczka co mogę wiedzieć o wielkiej polityce. Wspaniałomyślnie pouczono mnie, że robotniczy pieniacze prowadzeni przez wrogów Polski wszczynają burdy, i trzeba jak najszybciej z tym skończyć. Spytano z jakiej pochodzę rodziny i co robili moi rodzice i tutaj popełniłem błąd! Przyznałem się, że wojnę spędziliśmy w Warszawie, ojciec był w AK i walczył w Powstaniu Warszawskim.

Sprowokowało to furię obecnych. Ich ojcowie walczyli w AL, po wojnie musieli likwidować bandy AK i NSZ, a tu jakiś prywaciarz chwali się ojcem z AK! Nie żałuję, wiele się dowiedziałem o podejściu miłościwie nam panujących do obywateli PRLu. Dowiedziałem się, że towarzysze czekali na znak z KW celem wyjazdu do Gdańska i pomoc w rozgromieniu hołoty robotniczej. Bardzo się też cieszyli na myśl, że może im się uda postrzelać do warchołów robociarskich, że warto by było trochę strajkujących zabić, ot tak, dla przykładu, tak jak w roku 1970, na jakiś czas uspokoi to bunty.

I tu ciekawostka, oni pochodzą z ubogich rodzin robotniczych i chłopskich, nie dadzą hołocie sobie

odebrać tego co osiągnęli. Jeden z towarzyszy wyciągnął do mnie dłonie z pulchnymi paluszkami i stwierdził, że niema zamiaru dostać na tych palcach odcisków od pracy, takich jakie miał ojciec. Swoją drogą, dlaczego zakładał, że będzie musiał pracować fizycznie, czyżby miał zastrzeżenia do swojego wykształcenia uniwersyteckiego?! Nastroje agresywne towarzyszy wzrastały, więc

zostałem przez gospodarza domu wyprowadzony do drugiego pokoju, awantura ucichła, kac pozostał.

To wszystko się działo na dwa dni przed podpisaniem przez rządzącą partię porozumień sierpniowych. Jak musieli cierpieć, że władze poszły na ugodę. Mogli to sobie dopiero odbić po 13 grudnia 1982r. I nie wątpię, że z tej możliwości skorzystali.

Minęło 27 lat, jedno pokolenie. Ci ludzie nie tylko, że jeszcze żyją, ale mają też władzę.

Tacy jak oni są teraz liberałami, są w SLD, PO i innych partiach, potrafili się uwłaszczyć kosztem tej hołoty robotniczej, są prezydentami miast, dyrektorami w urzędach wojewódzkich.

Ich dzieci korzystają z ich „osiągnięć” są wiernymi kopiami swoich rodziców.




4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Witam!
Bardzo się cieszę, że znalazłem na Niepoprawnych.pl link do Pana strony. Cóż za oddech bo bełkotliwym s24 !
Pozdrawiam i życzę zdrowia, oraz cierpliwości!

wiki3 pisze...

Dixi!
Dzięki!

Anonimowy pisze...

Nie ma za co!
Czytam z przyjemnością i uwagą.
Mam problemy z własnym blogiem, ale zapraszam serdecznie.
Adresu nie podam tutaj, żeby Pan nie myślał, że jestem łowcą "komencików" :):):)

wiki3 pisze...

Dixi!
Nic nie pomyślę.
Czekam na adres.