sobota, 9 sierpnia 2008

Wojna, a ludność cywilna.

Ciągle słyszę, czytam, jak to biedna ludność cywilna podczas wojny jest bezprawnie mordowana, Drezno, Hiroszima, Nagasaki i wiele innych, a podczas dzisiejszych wojen mają być atakowani i unieszkodliwiani jedynie żołnierze wrogiej armii. Nawet mamy takie kuriozum, jak oskarżenie naszych żołnierzy o zabicie kilku cywilów!

Jednak popatrzmy na sprawę trzeźwo bez emocji. Cóż to jest wojna?

Jest to wysiłek, walka całych narodów, podkreślam CAŁYCH. To całe narody mają wszystkie siły skierowane na obronę, atak, walkę. Więc nie jedynie uzbrojonych żołnierzy, oni są tylko narzędziem.

Ludność cywilna karmi ich, ubiera, produkuje i dostarcza broń, amunicję, wspiera moralnie i nie oczekuje zaprzestania walki. Wszak to ich rząd zdecydował się na walkę, rozpoczął wojnę, lub nie poddał kraju najeźdźcy.

Bez tej ludności cywilnej, bez fabryk w których jest produkowana broń, bez rolnictwa dostarczającego jedzenie, żadna armia nie byłaby w stanie prowadzić wojny.

Więc może tylko zniszczyć fabryki? Bzdura, zostaną szybko odbudowane i to w kilku innych miejscach. Niestety, trzeba przetrzebić cywili, uniemożliwić im produkcję.

Czyż nie będzie skuteczniejszego zakończenia wojny jak odebrania jedzenia i pałki przeciwnikowi?

Niema takich dostaw, niema wojny.

Nie widzę celowości biadolenia nad ofiarami cywilnymi podczas wojny, ci cywile biorą w niej taki sam udział jak żołnierze.

Że ta prawda nie dociera do wszystkich? Może dlatego, że są młodzi i dali się ponieść lewackiej propagandzie? Może po prostu nie widzieli wojny.

Więc pretensja, że mało się wspomina o użyciu bomby atomowej w Japonii, a wspomina się atak terrorystyczny w Nowym Jorku jest śmieszna.

Te sprawy są zupełnie różne, czasem śmierć kilku tysięcy ma większy ciężar niż milionów.


Brak komentarzy: